Ten wyśmienity przepis na śledzia dostaliśmy w prezencie od Pawła, naszego sąsiada wspaniałego, a nawet bardziej od Jego Taty :) Za co z tego miejsca pragniemy jeszcze raz podziękować, bo jak zaraz zobaczycie sami, jest za co!
Choć jestem dziewczyną znad Bałtyku, fanką śledzia nigdy nie byłam ;) Aż tu nagle Paweł z rodziną zawitali u nas w „śledziowy wieczór”, niosąc pod pachą to cudo!
Do stworzenia tegoż potrzebujecie:
- 4 filety śledziowe
- 4 małe cebule
- 0,5 szklanki oleju
- 2 łyżki miodu (najlepiej rzadkiego)
- 2 łyżki koncentratu pomidorowego
- 1 cytryna
- 100 g suszonych śliwek
- pieprz, sól
Śledzie moczymy w wodzie z 1-2 godziny (możemy wymienić czasem wodę).
Cebule kroimy nie za drobno, żeby było co na widelec nabrać, smażymy
na dobrze rozgrzanym oleju do zrumienienia. Cebulę solimy, pamiętając, że sam śledź jest dość słony.
Do cebuli dodajemy koncentrat, sok z wyciśniętej cytryny i pokrojone
na pół śliwki. Mieszamy chwilę na małym ogniu, dodając pieprz do
smaku.
Odstawiamy, żeby trochę ostygło. Dodajemy miód mieszając (jakby go
dodać na gorącej patelni to straci swoje pozytywne właściwości).
Czekamy na całkowite wystudzenie i dodajemy śledzia pokrojonego
1-1,5 cm paski, dokładnie mieszamy. Masa musi być zimna, inaczej śledź
się rozpadnie.
Całość odstawiamy do lodówki, przynajmniej na dobę. Smacznego.
Cebule kroimy nie za drobno, żeby było co na widelec nabrać, smażymy
na dobrze rozgrzanym oleju do zrumienienia. Cebulę solimy, pamiętając, że sam śledź jest dość słony.
Do cebuli dodajemy koncentrat, sok z wyciśniętej cytryny i pokrojone
na pół śliwki. Mieszamy chwilę na małym ogniu, dodając pieprz do
smaku.
Odstawiamy, żeby trochę ostygło. Dodajemy miód mieszając (jakby go
dodać na gorącej patelni to straci swoje pozytywne właściwości).
Czekamy na całkowite wystudzenie i dodajemy śledzia pokrojonego
1-1,5 cm paski, dokładnie mieszamy. Masa musi być zimna, inaczej śledź
się rozpadnie.
Całość odstawiamy do lodówki, przynajmniej na dobę. Smacznego.